Nasz pierwszy autostop

Po kilku dniach relaksu na malowniczej wyspie Pangkor naszym następnym celem było Cameron Highlands (CH). Jest to region położony w górach, niedaleko miasta Ipoh, około 180 km od wyspy Pangkor, słynący przede wszystkim z plantacji herbat. Czytając o Malezji przed naszą podróżą dowiedzieliśmy się, że podróżowanie po tym kraju autostopem jest stosunkowo proste i bezpieczne, dlatego postanowiliśmy dojechać do CH właśnie w ten sposób. Można powiedzieć, że nam się udało. Połowicznie. Szczegóły w dzisiejszym wpisie :)

Przygoda z autostopem

Naszą dziewiczą przygodę z autostopem rozpoczęliśmy w Lumut, gdzie dopłynęliśmy promem z wyspy Pangkor. Czytaliśmy, że stopa w Malezji można złapać dosłownie w 5 minut. W naszym przypadku, było to jeszcze krócej, bo już po drugim machnięciu ręką zatrzymał się samochód. Pokazaliśmy kierowcy zapisaną na kartce nazwę miejscowości Batu Gajah, która znajduje się po drodze do Cameron Highlands. Tu zaczęly się schody, bo ani kierowca, ani jego dwaj synowie nie wiedzieli gdzie to jest. Przez chwilę nie mogliśmy się dogadać. Ostatecznie, po konstultacji telefonicznej ze znajomym, kierowca dowiedział się, gdzie jest ta miejscowość, ale niestety nie jechał w tamtą stronę. Poprosiliśmy go, żeby podrzucił nas do najbliższego dworca. Na dworcu sprawdziliśmy, że jest kilka autobusów do CH, ale najbliższy odjeżdża dopiero za 3 godziny. Nie zastanawiając się długo poszliśmy dalej łapać stopa, bo i tak w najgorszym wypadku mogliśmy liczyć na autobus. Tym razem nie było jednak tak łatwo. Kilka samochodów się zatrzymało, ale za każdym razem radzono nam, żebyśmy poszli na dworzec i pojechali autobusem. My jednak nie dawaliśmy za wygraną :) W pewnym momencie podjechało dwóch młodych chłopaków. Dowiedzieliśmy się od nich, że w tym mieście może być ciężko złapać stopa, bo mieszkańcy przemieszczają się tylko lokalnie i mało kto jeździ w kierunku Ipoh czy Batu Gajah. Na koniec zawieźli nas z powrotem na… dworzec :) Do odjazdu autobusu mieliśmy jeszcze ponad godzinę, więc postanowiliśmy spróbować raz jeszcze, tym razem na większej i bardziej ruchliwej drodze. Po chwili zatrzymał się stary i zdezelowany autobus, który wyglądał bardziej na autobus lokalny niż międzymiastowy. Okazało się, że jedzie do Ipoh, a bilety są 2 razy tańsze niż na dworcu (17 MYR za 2 osoby). Daliśmy za wygraną i wsiedliśmy.

Na tym jednak nie kończy się nasza przygoda z autostopem tego dnia. Po dotarciu do Ipoh byliśmy już tylko ok. 100 km od Cameron Highlands, a dokładniej od Tanah Rata, gdzie mieliśmy zarezerwowany hostel. W dodatku z Ipoh prowadziła tam tylko jedna droga, więc stwierdziliśmy, że warto spróbować, tym bardziej, że znowu musieliśmy czekać na autobus. Niestety dworzec znajdował się w środku miasta, z dala od dróg przelotowych. Jedyne samochody jakie się przy nas zatrzymywały to taksówki bądź osoby, które, jak poprzednio, kierowały nas na dworzec. Zrezygnowani i zmęczeni upałem usiedliśmy na krawężniku by odpocząć. W tym momencie szczęscie się do nas uśmiechnęło. Podszedł do nas Chińczyk (Steven) i zaproponował, że może nas podwieźć do wylotówki na Cameron Highlands. Bardzo nam to odpowiadało, więc zapakowaliśmy się do jego auta. Okazało się, że Steven miał właśnie odebrać swojego znajomego wracającego z CH. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej przy wylotówce, gdzie była dużo większa szansa, że znajdziemy kolejny transport. Po chwili na stacje wjechała kobieta, która od razu zgodziła się nas zabrać do Tanah Rata – naszego miejsca docelowego :). Była bardzo miła i zawiozła nas pod sam hostel. Po drodze opowiedziała nam o regionie – kiedyś znanym głównie z plantacji herbaty (to własnie dlatego się tam udaliśmy), a obecnie przede wszystkim z ogromnych plantacji truskawek.

O szczegółach naszego krótkiego pobytu w Cameron Highlands opowiemy w następnym wpisie. Stay tuned! ;)

Kolejny autostop, tym razem pod sam hostel :)